- Zastanów się jeszcze... Ale życzę Wam, żeby Wam się jak najlepiej układało... - powiedziała mama przy łamaniu się opłatkiem.
Jakieś 15 minut później płakałam już w ramionach Mojego Narzeczonego...
Chwilę potem szepnął mi do ucha: Kochanie, nawet Twojej mamie zakręciła się łezka w oku...
Mama.
I jej ulubione powiedzonka: Bo studia są najważniejsze; Uważaj, bo jak zajdziesz w ciążę nic Cię nie czeka; Nie skończysz tych studiów; Ślub po studiach, o ile znajdziesz pracę, a wiesz, że będzie ciężko...
I jej zakręciła się łezka w oku?
Od Tamtego Momentu wszystko się zmieniło...
Chodź, bo oglądam właśnie suknie ślubne; A zastanawiałaś się czym pojedziecie do ślubu?; Ta jest ładna, nie skróci Cię i nie pogrubi; A piosenkę na pierwszy taniec jaką macie?; Włącz YouTube, obejrzymy tańce ślubne; A co chcecie zamiast kwiatów?; Może jakąś specjalną dekorację do Kącika Wiejskiego?; Może pójdziecie na kurs tańca?; O, taką sukienkę dam sobie uszyć, zapisz mi to gdzieś w komputerze...; Ale pamiętaj, że najpierw studia musisz skończyć!
Mama.
Z jednej strony wymagająca, w końcu córkę ma jedną. Z drugiej, pokazała, że zapewnia pełne wsparcie w życiowych decyzjach, jest w pełni zaangażowana, ba, ma podobny gust...
W końcu to ona zaproponowała nam piosenkę na I taniec, która miała pasować do naszej historii...
Od tego czasu nie umiem znaleźć innej...
____________________________
Trochę długo mnie tutaj nie było, ale już zabieram się za obmyślanie kolejnych wpisów! :)
W końcu trzeba było się kiedyś obronić, zacząć studium fotograficzne, rozchorować się na jesień...
poniedziałek, 13 października 2014
środa, 1 października 2014
#4 Kobieta, zmienną jest...
- Przeglądam wszystkie strony w poszukiwaniu sukienki... Mam ją w głowie, ale nie umiem takiej znaleźć! - pisała Kinia.
Mam ją w głowie...
Czy ja też mam ją w głowie?
Zaciekawiona, przejrzałam wszelkie zakamarki mojego umysłu, zahaczając o wyobraźnię...
Otwierałam szufladki podpisane Ślub, Marzenia, Wymarzona, Sukienki, Ulubione... I... nic.
Nie mam swojej wymarzonej sukni ślubnej.
- Jak to możliwe? - zapytała samą siebie.
Pamiętam, że jakiś czas temu jeszcze wiedziałam, jak chciałabym wyglądać w Tym Dniu. Chyba nawet miałam tę zmyśloną, wymarzoną...
Z ciekawości zajrzałam do starych folderów, gdzie zapisywałam różne rzeczy, które mi się podobały jeszcze jakiś czas temu...
Ze zgrozą stwierdziłam, że Dzień Przełomu* musiał poprzewracać mi w głowie, bo obecnie nie widziałabym się w czymś takim:
Przeglądając różne strony, fan-pejdże, blogi, nie natknęłam się (jeszcze) na tę jedyną... Ale dla porównania, kilka przykładów moich obecnych zainteresowań:
Chociaż kobieta zmienną jest i nie zdziwię się, jeżeli zdarzy się tak, że na dzień przed ślubem, nie będę jeszcze pewna czy to, co wybrałam to ta wymarzona, jedyna, ta, co miałam ją w głowie...
A Wy macie swoją wybraną, jedyną, tą z głowy?
A może jeszcze nie jesteście pewne swoich wyborów? Zapraszam do dyskusji i dzielenia się inspiracjami w komentarzach! :)
PS. Może krótki wpis i mało wnoszący, ale ledwo uruchomili mi internet w Mieście Królów i spieszyłam się wielce... :)
*Zaręczyny
Mam ją w głowie...
Czy ja też mam ją w głowie?
Zaciekawiona, przejrzałam wszelkie zakamarki mojego umysłu, zahaczając o wyobraźnię...
Otwierałam szufladki podpisane Ślub, Marzenia, Wymarzona, Sukienki, Ulubione... I... nic.
Nie mam swojej wymarzonej sukni ślubnej.
- Jak to możliwe? - zapytała samą siebie.
Pamiętam, że jakiś czas temu jeszcze wiedziałam, jak chciałabym wyglądać w Tym Dniu. Chyba nawet miałam tę zmyśloną, wymarzoną...
Z ciekawości zajrzałam do starych folderów, gdzie zapisywałam różne rzeczy, które mi się podobały jeszcze jakiś czas temu...
Ze zgrozą stwierdziłam, że Dzień Przełomu* musiał poprzewracać mi w głowie, bo obecnie nie widziałabym się w czymś takim:
![]() |
| źródło: stylowi.pl |
![]() |
| źródło: classa.com.pl |
![]() |
| źródło: stylowi.pl |
![]() |
| źródło: stylowi.pl |
![]() |
| źródło: stylowi.pl |
Przeglądając różne strony, fan-pejdże, blogi, nie natknęłam się (jeszcze) na tę jedyną... Ale dla porównania, kilka przykładów moich obecnych zainteresowań:
![]() |
| źródło: stylowi.pl |
![]() |
| źródło: https://www.facebook.com/pages/Julie-Vino-Bridal-Evening-Wear |
![]() |
| źródło: https://www.facebook.com/HayleyPaigeBridal |
![]() |
| źródło: https://www.facebook.com/pages/Julie-Vino-Bridal-Evening-Wear |
![]() |
| źródło: https://www.facebook.com/pages/Julie-Vino-Bridal-Evening-Wear |
![]() |
| źródło: https://www.facebook.com/pages/Julie-Vino-Bridal-Evening-Wear |
Chociaż kobieta zmienną jest i nie zdziwię się, jeżeli zdarzy się tak, że na dzień przed ślubem, nie będę jeszcze pewna czy to, co wybrałam to ta wymarzona, jedyna, ta, co miałam ją w głowie...
A Wy macie swoją wybraną, jedyną, tą z głowy?
A może jeszcze nie jesteście pewne swoich wyborów? Zapraszam do dyskusji i dzielenia się inspiracjami w komentarzach! :)
PS. Może krótki wpis i mało wnoszący, ale ledwo uruchomili mi internet w Mieście Królów i spieszyłam się wielce... :)
*Zaręczyny
wtorek, 23 września 2014
#3 Wiesieli! - czyli śląskie wesele
Mogłam od tego zacząć, bo wiem, że dla niektórych termin wiesieli, nie do końca jest znany (nawet autokorekta mi go podkreśla...).
Wiesieli [v'eśel'] - według Słownika Gwarowego Śląska Cieszyńskiego - wesele; przykłady zastosowania: Szli my wtedy z wiesielo. Na takim wiesielu toch jeszcze w żywocie nie był...
Następne hasła to: wiesielniczka, wiesielnik, wiesielowy (członkowie orszaku weselnego), wiesioło, wiesiołość, wiesioły (wesoło, radość, szczęśliwy)...
Dlaczego gwara? Bo nie ukrywam i w pełni utożsamiam się ze stwierdzeniem: Jestem stela! (Jestem stąd, ze Śląska Cieszyńskiego).
I mimo współczesnej wersji ślubu i wesela, nie chcę rezygnować z tradycji...
Czym wyróżnia się wesele z naszego regionu na tle całej Polski?
- Kołocz (kołacz) - tradycyjnie wypiekany przed weselem, dawniej przez zaproszone na wesele gospodynie, za wyjątkiem Młodej, obecnie wyrabiany także przez okoliczne Koła Gospodyń; jest to ciasto z makiem, serem, czasami owocami oraz kruszonką na wierzchu, rozwożone przed weselem przez Parę Młodą, gościom weselnym; najczęściej opatrzone jest karteczką z różnymi wierszykami...
- Szlogi (bramy weselne) - na trasie przejazdu, najczęściej pod domem Młodego, bądź Młodej ustawiają się sąsiedzi, znajomi i cała reszta, która o weselu się w jakiś sposób dowiedziała... Ubierają się kolorowo, śmiesznie, zastawiają drogę różnymi przedmiotami lub jakąś linką, sznurkiem po to, by za życzenia dla Młodej Pary i Gości, otrzymać zapłatę- jakieś drobne, cukierki czy napoje alkoholowe...
- Wykupiny - gdy Młody dociera do domu Młodej, nie czekają go otwarte na oścież drzwi; wraz ze swoim Starostą (chociaż zazwyczaj angażuje się w to cała przybyła rodzinka), próbuje wykupić swoją ukochaną, a wszystko dzieje się na progu domu; tutaj, co region to inny obyczaj- kilka form wykupin już widziałam; często zaczyna się od drobnych pieniędzy, na co proponuje się najmłodszą z druhen, bądź z domowników, po przyjęciu poważniejszej gotówki (np. 10-cio, 20-sto złotówki ;))- starszą druhnę, siostrę Młodej... (która tylko się nawinie ;)), niekiedy dziewczynki specjalnie ubrane są w białe stroje; następnie przy poważniejszych deklaracjach- czy to przy większym rulonie gotówki, czy elementach biżuterii pokazuje się: kawałek sukni, welonu, nogę, rękę, w końcu, przy wcześniej umówionym podarku (często pierścionek, wisiorek lub bransoletka), Młodego wpuszcza się do domu i pokazuje mu się jego wybrankę; cały obrzęd jest prowadzony przez Starostów, zaangażowani także są Rodzice czy Drużbowie

- Błogosławieństwo - dużą wagę przywiązuje się do błogosławieństwa rodziców; obecnie ogranicza się do błogosławieństwa Młodych po przejściu wykupin; jeszcze niekiedy zdarza się, że błogosławieństwo otrzymuje Młody w swoim domu, potem Para Młoda w domu Młodej, a po ceremonii w kościele Młodzi z rodzicami jadą do domu, w którym Para zamieszka, wita się ich chlebem i solą oraz ponownie błogosławi, już jako Małżeństwo...
- Drużbowie - najczęściej Młodzi wybierają całą drużynę- kilka par, które pomagają przy organizacji panieńskiego/kawalerskiego, rozdawaniu woniek gościom czy wstążek na anteny samochodów, uczestniczą w wykupinach, wchodzą w orszaku weselnym do kościoła, podczas wesela uczestniczą w tańcach i zabawach...
- Wońki, wóńki - najczęściej w formie wstążeczek, czasem bukiecików przypinanych do strojów wszystkich gości, Młody, Starostowie czy Rodzice mają wyróżniające się wońki
- Starostowie - tym mianem określa się nie tylko samych Świadków, ale również ich osoby towarzyszące; wywołani podczas zabawy Starostowie to cztery osoby, choć i to zależy od danego rejonu :)
- Wiesieli - ceremonia w kościele ma miejsce w okolicach południa (godzina 15:00 jest już traktowana jako ekstrawagancja), trwa dopóki bawią się goście, czyli do białego rana; coraz częściej odchodzi się od tego, ale tradycyjnie wesele trwa dwa dni (jakieś dwie dekady temu 3 dni, dawniej- tydzień- informacja potwierdzona u babci ;)); w drugi dzień impreza rozpoczyna się w okolicach 14:00-15:00 (aby wszyscy doszli do siebie ;)); nie można wyobrazić sobie śląskiego wesela bez tradycyjnego zestawu obiadowego: rosołu, rolady wołowej (w podstawowej wersji: z kiełbasą, cebulą i ogórkiem kiszonym w środku), klusek śląskich i modrej kapusty; po obiedzie jeszcze czasami zdarza się szpajza (deser w formie budyniu z owocami, rodzynkami i bitą śmietaną), obecnie wyparta przez lody i ciasta; ze słodkości- nie potrafię wyobrazić sobie wesela bez ciastek w kształcie uli z różnymi nadzieniami (!); z tradycyjnych dań, jeszcze jakiś czas temu można było spotkać na stołach krupnioka (kaszankę). Na zakończenie goście otrzymują wysłóżki- zapakowane ciasta i ciasteczka, w ramach podziękowań za przybycie, teraz rezygnuje się z nich na rzecz różnych innych drobiazgów...
A teraz pytanie do Czytelników bloga- znacie jeszcze jakieś ciekawe tradycje weselne?
Chcecie kultywować tradycję na Waszych weselach? A może już brałyście udział w tych wydarzeniach, jakie są Wasze odczucia? :)
A nam po tych wszystkich atrakcjach, nie pozostanie nic innego jak być szczęśliwymi...
Wiesieli razem.
Wiesieli na zawsze!
Wiesieli [v'eśel'] - według Słownika Gwarowego Śląska Cieszyńskiego - wesele; przykłady zastosowania: Szli my wtedy z wiesielo. Na takim wiesielu toch jeszcze w żywocie nie był...
Następne hasła to: wiesielniczka, wiesielnik, wiesielowy (członkowie orszaku weselnego), wiesioło, wiesiołość, wiesioły (wesoło, radość, szczęśliwy)...
Dlaczego gwara? Bo nie ukrywam i w pełni utożsamiam się ze stwierdzeniem: Jestem stela! (Jestem stąd, ze Śląska Cieszyńskiego).
I mimo współczesnej wersji ślubu i wesela, nie chcę rezygnować z tradycji...
Czym wyróżnia się wesele z naszego regionu na tle całej Polski?
- Kołocz (kołacz) - tradycyjnie wypiekany przed weselem, dawniej przez zaproszone na wesele gospodynie, za wyjątkiem Młodej, obecnie wyrabiany także przez okoliczne Koła Gospodyń; jest to ciasto z makiem, serem, czasami owocami oraz kruszonką na wierzchu, rozwożone przed weselem przez Parę Młodą, gościom weselnym; najczęściej opatrzone jest karteczką z różnymi wierszykami...- Wykupiny - gdy Młody dociera do domu Młodej, nie czekają go otwarte na oścież drzwi; wraz ze swoim Starostą (chociaż zazwyczaj angażuje się w to cała przybyła rodzinka), próbuje wykupić swoją ukochaną, a wszystko dzieje się na progu domu; tutaj, co region to inny obyczaj- kilka form wykupin już widziałam; często zaczyna się od drobnych pieniędzy, na co proponuje się najmłodszą z druhen, bądź z domowników, po przyjęciu poważniejszej gotówki (np. 10-cio, 20-sto złotówki ;))- starszą druhnę, siostrę Młodej... (która tylko się nawinie ;)), niekiedy dziewczynki specjalnie ubrane są w białe stroje; następnie przy poważniejszych deklaracjach- czy to przy większym rulonie gotówki, czy elementach biżuterii pokazuje się: kawałek sukni, welonu, nogę, rękę, w końcu, przy wcześniej umówionym podarku (często pierścionek, wisiorek lub bransoletka), Młodego wpuszcza się do domu i pokazuje mu się jego wybrankę; cały obrzęd jest prowadzony przez Starostów, zaangażowani także są Rodzice czy Drużbowie
- Błogosławieństwo - dużą wagę przywiązuje się do błogosławieństwa rodziców; obecnie ogranicza się do błogosławieństwa Młodych po przejściu wykupin; jeszcze niekiedy zdarza się, że błogosławieństwo otrzymuje Młody w swoim domu, potem Para Młoda w domu Młodej, a po ceremonii w kościele Młodzi z rodzicami jadą do domu, w którym Para zamieszka, wita się ich chlebem i solą oraz ponownie błogosławi, już jako Małżeństwo...
- Drużbowie - najczęściej Młodzi wybierają całą drużynę- kilka par, które pomagają przy organizacji panieńskiego/kawalerskiego, rozdawaniu woniek gościom czy wstążek na anteny samochodów, uczestniczą w wykupinach, wchodzą w orszaku weselnym do kościoła, podczas wesela uczestniczą w tańcach i zabawach...
- Wońki, wóńki - najczęściej w formie wstążeczek, czasem bukiecików przypinanych do strojów wszystkich gości, Młody, Starostowie czy Rodzice mają wyróżniające się wońki
- Starostowie - tym mianem określa się nie tylko samych Świadków, ale również ich osoby towarzyszące; wywołani podczas zabawy Starostowie to cztery osoby, choć i to zależy od danego rejonu :)
- Wiesieli - ceremonia w kościele ma miejsce w okolicach południa (godzina 15:00 jest już traktowana jako ekstrawagancja), trwa dopóki bawią się goście, czyli do białego rana; coraz częściej odchodzi się od tego, ale tradycyjnie wesele trwa dwa dni (jakieś dwie dekady temu 3 dni, dawniej- tydzień- informacja potwierdzona u babci ;)); w drugi dzień impreza rozpoczyna się w okolicach 14:00-15:00 (aby wszyscy doszli do siebie ;)); nie można wyobrazić sobie śląskiego wesela bez tradycyjnego zestawu obiadowego: rosołu, rolady wołowej (w podstawowej wersji: z kiełbasą, cebulą i ogórkiem kiszonym w środku), klusek śląskich i modrej kapusty; po obiedzie jeszcze czasami zdarza się szpajza (deser w formie budyniu z owocami, rodzynkami i bitą śmietaną), obecnie wyparta przez lody i ciasta; ze słodkości- nie potrafię wyobrazić sobie wesela bez ciastek w kształcie uli z różnymi nadzieniami (!); z tradycyjnych dań, jeszcze jakiś czas temu można było spotkać na stołach krupnioka (kaszankę). Na zakończenie goście otrzymują wysłóżki- zapakowane ciasta i ciasteczka, w ramach podziękowań za przybycie, teraz rezygnuje się z nich na rzecz różnych innych drobiazgów...
A teraz pytanie do Czytelników bloga- znacie jeszcze jakieś ciekawe tradycje weselne?
Chcecie kultywować tradycję na Waszych weselach? A może już brałyście udział w tych wydarzeniach, jakie są Wasze odczucia? :)
A nam po tych wszystkich atrakcjach, nie pozostanie nic innego jak być szczęśliwymi...
Wiesieli razem.
Wiesieli na zawsze!
poniedziałek, 22 września 2014
#2 Obawy cz.1
Na początek, trochę pofilozofujemy... ;)
_________________________________________________
Dlaczego część pierwsza? Bo odsłon i aktów Obaw może być kilka...
Przynajmniej kilka takich rozdziałów kłębi mi się gdzieś na dnie świadomości...
W zeszłym roku, ba, nawet i wcześniej, wręcz zaczytywałam się w artykuły o modzie ślubnej, tradycjach, przesądach, przeglądałam połacie stron z sukniami, zaproszeniami, butami.
Jako początkujący fotograf, przejrzałam mnóstwo stron, blogów i portfolio fotografów wszelkiej maści.
Wciąż rozmawiałam z Mary* o krojach pasujących do figury, koronkach, odcieniach bieli, długości welonu.
W końcu minęły cztery lata mojego związku z Misiem** i zaczęłam oczekiwać czegoś więcej...
- Chcę deklaracji, że to będzie na zawsze... - żaliła się.
Nie bałam się powiedzieć mu tego wprost, od dawna wiedział...
Na wspomnienie terminów zakazanych, takich jak: ślub, wesele, pierścionek, obrączki, oświadczyny
- krzywił się i czym prędzej zmieniał temat. Przynajmniej teraz wiem,
że planował to od dawna, a peszył się na wspomnienie tych rzeczy, gdyż
nie chciał niczego zdradzić... ;)
Zarysowanie fabuły dla zobrazowania sytuacji obecnej...
Teraz, jako dumna Narzeczona, z wymarzonym pierścionkiem na palcu zaczynam się... Obawiać...
Po zaręczynach, gdy trzeba było ustalać termin, rezerwować salę, zespół, fotografa, kamerzystę, catering - wszystko stało się tak osiągalne, namacalne i niechybne, że... Stwierdziłam, iż nie nadaję się na Pannę Młodą.
Nie widzę się w białej sukni, wymarzonej fryzurze, ułożonej przez zaufaną fryzjerkę, świetnym makijażu, spod ręki ulubionej makijażystki...
Gdy przeglądałam suknie ślubne, nagle, nic mi się nie podobało. Wcześniej upatrzone motywy, kolory, dodatki - zblakły i nie były już wystarczająco dobre.
Zaczęłam się zastanawiać... Nad przyszłym życiem, domem, pracą, rodziną, dziećmi... Czy ten oto mężczyzna, którego pamiętałam jeszcze jako chłopca, zapewni mi bezpieczeństwo, dobrą przyszłość, opiekę, miłość, gdy do życia wkradnie się rutyna...?
Po ślubie przejmę Jego nazwisko, zamieszkamy z teściami, będzie trzeba zacząć się budować, znaleźć pracę, stać się rodzicami...
Przecież jakiś rok temu tak bardzo tego chciałam!
Ja...? Mąż? Dzieci? Praca? Budowa?
Sam ślub i wesele (dwudniowe, planowane na jakieś 200 osób) nie były dla mnie na tyle przerażającą rzeczą, co życie, które czeka mnie, nas, po tym wszystkim...
Nikomu o tym nie powiedziałam. Nie podzieliłam się tymi myślami z Misiem. Wstydziłam się...
Bo jak można po ponad czterech latach związku, po przyjęciu oświadczyn (w morzu szczęśliwych łez i spazmatycznych próbach zaczerpnięcia powietrza, by coś z siebie wykrztusić), zastanawiać się...
Na szczęście okazało się, że nie jestem jedyna... ;)
I dzięki temu, obawa zniknęła...
To nad czym się zastanawiałam, miałam wątpliwości, stało się moją siłą.
Może nie nadaję się na razie na żonę, o czym czasami przypomina mi Sprawca Zamieszania (odpłacam się mu, przypominając, że on nie nadaje się na męża ;)), ale wiem, że gdy nadejdzie czas, aby się w tę rolę wcielić, mimo potknięć i niedociągnięć, uda mi się...
Tak jak udało się to już niejednej...
Zbuduję dom, zasadzę drzewo...
Ale najpierw na zawsze zwiążę się z tym dzieciakiem, którego pamiętam ze szkoły i spotkań oazowych.
Z tym samym dzieciakiem, który jeszcze nie do końca dorósł, a ja wciąż wołam za nim: Kochanie, zapnij koszulę, bo się przeziębisz; Weź te lekarstwa, na pewno Ci pomogą; Idź z kolegami, tylko bądź grzeczny...
Z dzieciakiem, od którego usłyszałam: Gotujesz najlepiej na świecie, o wiele lepiej niż moja mama...
*Mary - kumpela ze studiów, prawie na progu przełomowych wydarzeń i Tego Dnia, doradczyni, znawczyni ostatnich trendów i blogów lifestylowych... I <3 U, Mary :3
**Misio - sprawca zamieszania (!), znajomy od czasów gimnazjalnych (od 9 lat), przyjaciel z czasów spotkań oazy (od 7 lat), towarzysz mojego życia (od 5 lat), Narzeczony (od grudnia 2013) i PM (za niecałe 2 lata)... :*
#1 Start
Jeszcze niedawno zwykła dziewczyna, chłopak, trzymanie się za ręce, pocałunki pod rozgwieżdżonym niebem, spacery wśród jesiennych liści...
Beztroska dwojga siedemnastolatków przerodziła się w coś więcej.
Pierwsze kłótnie z milczącymi spojrzeniami, codzienność pracy, wyjazdy i powroty z Królewskiego Miasta, tęsknota, radość spotkania, obiady, kolacje, śniadania, wspólne noce i poranki...
Pełnoletni, wkroczyli w szarą rzeczywistość dorosłości, barwiąc ją odcieniami swojej miłości.
A potem były łzy, uśmiechy, drżące ręce, pytanie i niewyraźna odpowiedź...
- To zgadzasz się?
- Mhm... - Zdołała z siebie wydusić, nie wypuszczając go z objęć, zalana łzami i drżąca.
_________________________________________________________
Po czterech i pół roku związku, wkroczyliśmy na wyższy poziom, dumnie zwany narzeczeństwem.
Ja- narzeczona, On- narzeczony. Tak, coś jest na rzeczy...
Od teraz zostały nam jeszcze niecałe dwa lata, używania tychże przydomków. Dlaczego tak długo? - wciąż słyszę.
To czas, aby przygotować się na wielkie, śląskie wesele...
Jestem Angela, obecnie liczę sobie 22 zimy, studiuję, amatorsko pracuję jako amatorka fotografii, kocham gotować i pisać.
Na tym blogu będę się dzieliła z Wami rozmyśleniami na temat codziennego życia, przygotowań do ślubu czy wszelkimi innymi, jakie mi się nawiną.
Beztroska dwojga siedemnastolatków przerodziła się w coś więcej.
Pierwsze kłótnie z milczącymi spojrzeniami, codzienność pracy, wyjazdy i powroty z Królewskiego Miasta, tęsknota, radość spotkania, obiady, kolacje, śniadania, wspólne noce i poranki...
Pełnoletni, wkroczyli w szarą rzeczywistość dorosłości, barwiąc ją odcieniami swojej miłości.
A potem były łzy, uśmiechy, drżące ręce, pytanie i niewyraźna odpowiedź...
- To zgadzasz się?
- Mhm... - Zdołała z siebie wydusić, nie wypuszczając go z objęć, zalana łzami i drżąca.
_________________________________________________________
Po czterech i pół roku związku, wkroczyliśmy na wyższy poziom, dumnie zwany narzeczeństwem.
Ja- narzeczona, On- narzeczony. Tak, coś jest na rzeczy...
Od teraz zostały nam jeszcze niecałe dwa lata, używania tychże przydomków. Dlaczego tak długo? - wciąż słyszę.
To czas, aby przygotować się na wielkie, śląskie wesele...
Jestem Angela, obecnie liczę sobie 22 zimy, studiuję, amatorsko pracuję jako amatorka fotografii, kocham gotować i pisać.
Na tym blogu będę się dzieliła z Wami rozmyśleniami na temat codziennego życia, przygotowań do ślubu czy wszelkimi innymi, jakie mi się nawiną.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)










